czwartek, 4 kwietnia 2013

Dzień drugi

Dziś wszystko toczyło się swoim planem. Nie było jakiś niezwykle uprzykrzających sytuacji. Nie miałam również wielkiego apetytu, tak więc ograniczenia żywieniowe nie były problemem. Może to przez nadchodzące "te dni"?

Trochę brakuje mi energii, łatwo odbić pałeczkę i powiedzieć, że to wina pogody. Ale może coś w tym jest?

Poniżej lista tego, co dziś zjadłam.








Ćwiczyłam również cała godzinę czasu. Chyba najcięższy zestaw - Plyometrics z P90X Krótko mówiąc skakanie w różnych wariantach. Pierwszy raz jak jak próbowałam przebrnąć przez ten zestaw to musiałam łapać oddech co 10 min, dziś udało mi się zrobić przerwę tylko raz :) Czyli jakieś postępy są. 

Przyłączam się do wyzwania - brazylijskie pośladki :D z blogu Piękne zdrowie
Zaczynam od jutra, tak wiem zaczyna się od dzisiaj, ale ja już na prawdę dziś wymiękam :) 



środa, 3 kwietnia 2013

Dzień pierwszy.

Dziś gładko nie było, ale co tam przeciwności losu :)
Najpierw skończył mi się podkład do twarzy. Miałam próbkę kremu BB od mamy, tak więc teoretycznie problemu nie ma. Jednak okazało się po nałożeniu, że wyglądam jak wytaplana w błocie... Kiedyś miałyśmy, taki sam odcień karnacji, ale widocznie światło monitora mnie trochę wybieliło :P Trudno, do pracy pójdę bez ... Potem okazało się jeszcze, że również maskarę zostawiłam w domu ... Niby nic, ale źle się czuję kiedy widać wszystkie  moje niedoskonałości.
Następnie zapomniałam wziąć ze sobą pojemnika z przygotowanym przez siebie obiadem. Zaplanowałam też małe zakupy w osiedlowym warzywniaku, który jest blisko przystanku - nie wiem czemu, ale był zamknięty. I jeszcze na koniec dnia uciekły mi dwa tramwaje. Ale obydwie ręce mam i nic mnie nie przejechało :)

Tak, jak sobie obiecałam zrobiłam fotki moich posiłków, które przedstawiam poniżej.
Ćwiczyłam również dziś pierwszy dzień z P90X. Na pewno jeszcze opiszę dokładnie na czym ten trening polega, chociaż wiele można znaleźć w internecie.

Zrobiłam sobie też zdjęcia z stroju kąpielowym. Motywacja pełną garścią ...

Zastanawiam się, czy nie wziąć udziału w wyzwaniu  Brazylijskie pośladki - 30 dni z MEL B., które ogłosiła na swoim blogu Magda ( Tutaj link do bloga). 10 min ćwiczeń,to w sumie całkiem niewiele :) Oczywiście obowiązkowe, zdjęcie przed.

Ciekawy blog, na którego dziś trafiłam - TUTAJ

Padam na dziś, ale jestem zadowolona, że wykonałam swój plan :)





wtorek, 2 kwietnia 2013

To będzie mój miesiąc :)

Kwiecień, na szczęście  w tym miesiącu, nie mam żadnej większej imprezy, nie ma świąt i nigdzie nie wyjeżdżam. Całe szczęście!! Jak tylko uda mi się zrównoważyć i poukładać swój jadłospis, wrócić do regularnych ćwiczeń to następuje coś, co mnie całkowicie rozkłada na łopatki i powoduje, że odpuszczam. Myślę, że za krótko jeszcze wyrabiałam sobie prawidłowe nawyki, aby dać rade w jakby nie powiedzieć ekstremalnych sytuacjach, jak suto zastawiony świąteczny stół.

Tak więc nie ma co narzekać na swoją słabą jeszcze silną wolę. KWIECIEŃ będzie mój.

Ostatnimi czasy zresztą nastąpił wysyp niezwykle inspirujących wpisów na blogach o zdrowym odżywianiu. Aż trudno nie skorzystać z tej energii :) Coś wisi w powietrzu, jeszcze nie ma wiosny, ale coraz bardziej czuje się jej nadejście.

Dlatego postanowiłam spisać swoje nawyki, które chciałabym pielęgnować w tym miesiącu.

1. Nadal kontynuuje robienie zdjęć posiłków, chciałabym jednak, aby pojawiały się one codziennie na blogu. Co będzie dodatkową motywacją :) Od jutra start!!
2. Jutro robię sobie zdjęcie, które porównam z tym zrobionym z 3 maja - czyli dokładnie za miesiąc. Pomiary ciała już mam, tak więc porównanie miesiąca będzie ciekawe.
3. Ćwiczenia codzienne z  P90X, zaczęłam już ćwiczyć -7 dni treningów, ale święta pokrzyżowały sprawę...
4. Szukanie wszystkiego związanego z tematyką pro zdrowotną :)

Tak więc, do zobaczenia (zaczytania) jutro wieczorem!

czwartek, 14 marca 2013

Jadłospis

Robię sobie taki mały eksperyment. Pstrykam foty jedzeniu, które potem ląduje u mnie w brzuchu. Jak dotąd, jest to na tyle motywujące, że nie zjadłam nic spoza rzeczy dozwolonych. Nie miałam momentu bezwiednego jedzenia czegokolwiek, np. po otwarciu lodówki wieczorem : D Suszone śliwki są na swoim miejscu, owoce czekają na swoją kolej. Jak na razie jest git.
Fakt, nie najadam się do super syta, ale nie chodzę głodna, to raczej mózg chce jeść a nie żołądek.  Zjadłabym teraz białą czekoladę z orzechami albo deser ryżowy :D

Przez moją małą kontuzję, nie mogłam ćwiczyć tak jakbym chciała. Dziś udało mi się wytrzymać 25  min z Julian (całości 45 min nie dałam rady, chyba nie mój dzień). Jutro zamierzam, też z nią powalczyć.

Poniżej przedstawiam mój jadłospis z 4 dni :) Wierszami są kolejno: poniedziałek, wtorek, środa i czwartek.
W ten weekend czeka mnie ogromne wyzwanie, ponieważ jadę na imprezę rodzinną, gdzie będzie tona żarcia, a stoły będą się pod nim uginać. Dodatkowo, jak przewiduję otrzymam wałówkę, w postaci ciast, mięsa, sałatek itd. Ciężkie czasy nadchodzą :P

niedziela, 10 marca 2013

Zmian ciąg dalszy :)

Postanowiłam kontrolować zjadane posiłki poprzez zapisywanie ich w przeznaczonym do tego notesiku. Ale szybko doszłam do wniosku, że jako totalny wzrokowiec, o wiele lepiej na mnie działa robienie zdjęć ( i o wiele szybciej, ponieważ zdjęcia robię z telefonu, a te trafią automatycznie na google+ ) Tak więc mogę robić sobie takie kolarze dzienne, tygodniowe z tym co zjadłam : D Zero przekłamania, jak zjem ciacho też pokażę :P

Doszłam ogólnie do wniosku, że chyba jem za dużo. Tak więc, postarałam się poszukać jakiś skomponowanych diet tygodniowych, dziennych -  aby mieć większy pogląd na sprawę. Trafiłam, na wg. mnie parę interesujących stron np. strona, gdzie darmowo przez miesiąc, można korzystać z ułożonego jadłospisublog o tym jak schudnąć, w którym autorka rozpisuje dokładnie swoje menu i rezultaty diety.

Poniżej wklejam zdjęcia tego co dziś strawiłam :) Tylko trzy posiłki, ponieważ późno wstałam (w końcu sobota :P)

Oczywiście dieta nie obejdzie się bez ćwiczeń. Moim faworytem jest obecnie Julian Michaels i jej ćwiczenia cardio. Mega ostra jazda!!! Za pierwszym razem dotarłam do 20 min dziś zrobiłam całość :) To są te rodzaje ćwiczeń, po których człowiek jest cały mokry - dosłownie.


Niestety w Polsce coraz więcej jest otyłych dzieci. Sama taka byłam i wiem, z czym to się wiąże. Tylko, że ja nie siedziałam przed komputerem jak to się dzieje obecnie i uwielbiałam wf :)
Tutaj artykuł o najnowszych badaniach

sobota, 2 marca 2013

Przyznaję się do PORAŻKI

Moje dumne plany sobie poszły gdzieś i długo nie mogłam ich znaleźć. Sama nie wiem kiedy dokładnie i w jakim momencie to się stało. PRZYTYŁAM.
Wszystko zaczyna się w głowie, a tam jeszcze nie poukładałam sobie, jak się okazało wielu rzeczy. Może mentalnie jestem grubaską i sabotuję, wszystko co ma doprowadzić do szczupłej, pięknej sylwetki? Pewnie Freud uknułby jakąś niezmiernie interesującą tezę, jednak póki co nie planuje wizyty u psychoanalityka.

Jednego, czego chciałabym uniknąć to powtarzania tych samych błędów. Robienia tego samego co zawsze, a co doprowadza prędzej czy później do porażki i dziwienia się, że znowu się nie udało ...

Przez dłuższy czas byłam bardzo zapracowana, to była moja zasłona dymna. Jak nie pracowałam to robiłam różne rzeczy, aby tylko nie myśleć o tym jak wyglądam i, że znowu mi się nie udało.

Piekielnie trudno jest powiedzieć sobie - ok, nie udało się, pracowałam ciężko, ale w którymś momencie zawaliłam i cały mój wysiłek poszedł na marne i jest to tylko i wyłącznie moja wina. I zacząć wszystko od początku ... Do k^&* nędzy!



W tamtym roku udało mi się schudnąć 12 kg. Ważyłam w początkowym okresie 96 kg (styczeń 2012), najmniejsza moja waga to 84 kg (lipiec 2012).
Teraz jak bumerang kilogramy wróciły i ważę 96,5 kg. Nikt mi nie musi mówić ... niezły słoń ze mnie.

Czuję, że zrobiłam pierwszy krok ku zmianie.

Poniżej film z wykładu TED Jacka Walkiewicza, który niesamowicie mnie zainspirował.



niedziela, 4 listopada 2012

Skalpel - Ewa Chodakowska

Moje pierwsze wrażenia ...

No bez jaj! Nie myślałam, że będzie aż tak ciężko. Za pierwszym razem, każdy skrawek mojego ciała wołał mnie o pomoc. Coś w tym stylu - BŁAGAM PRZESTAŃ, TO BOLI, CHCE JEŚĆ, NIE KATUJ MNIE!
Płakać się chciało, dwa miesiące przerwy, a tu spadek formy do zera. Czuje się jak mamut, wielka ogromna masa próbuje robić jakieś ćwiczenia w nieskoordynowanych ruchach. 

Całe szczęście, że zaczęłam ćwiczyć z Ewą od najłatwiejszego zestawu ćwiczeń. Początkowo zastanawiałam się nad killerem, albo turbo spalaniem. Chyba bym wryła się twarzą w podłogę niż zrobiła wszystkie ćwiczenia. Wystarczająco trudny jest dla mnie skalpel.

Ćwiczenia wg. mnie są bardzo dobre. Niektórych wygibasów nigdzie indziej nie widziałam. Mimo iż po samym obejrzeniu filmiku ćwiczenia mogą wydawać się proste, w rzeczywistości wcale takie nie są. W tej chwili nie jestem w stanie zrobić całości bez jakiś krótkich przerw. I też muszę się przyznać, że niektórych ćwiczeń nie umiem wykonać w całości. Jeszcze u mnie nie ma endorfin raczej zmaganie z własnym niedoskonałym ciałem. Zobaczymy co będzie potem. Zdjęcia mojego brzucha "przed" mam, więc dokumentację prowadzę :)